Śmierć informacji, czyli świat „gdziejesteś”, „corobisz”

Ty, Ty, Ty. Tak czytelniku. To Ty jesteś najważniejszy. Do Ciebie i o Tobie piszę. Tym sposobem zapewniam sobie Twoją uwagę, bo Ciebie i tak nie interesuje wiele więcej poza… sobą właśnie.

Web 2.0, serwisy społecznościowe, dialog, komunikacja, zaangażowanie, interakcja, user generated content, social media marketing, Facebook, Twitter, Foursquare. Wyliczanka tak na początku? W pierwszym akapicie?! To niezgodne z zasadami webwritingu. To niezgodne z Twoją percepcją tekstu z ekranu. To nie przystaje do Twojego pośpiechu. Mam jeszcze Twoją uwagę? Gratulacje. Jesteś wśród nielicznych, którzy jeszcze czytają…

Słowa kluczowe, słowa śmieciowe

Kiedy dziś rozmawiamy o budowaniu wizerunku marki w internecie, liczy się przede wszystkim dialog (Manifest Cluetrain: „Rynki to rozmowy”). Najważniejsze są rozmowy z klientami i rozmowy klientów o firmie. Podstawą komunikacji są oczywiście serwisy społecznościowe, a w nich niepodzielnie panuje… użytkownik, klient, pan i władca.

Odkąd każdy może napisać co myśli, zapanował – za Andrew Keenem – „kult amatorszczyzny”. Prezesi wielkich firm nie mogą więc spać spokojnie. Sytuacje kryzysowe czyhają za rogiem. Z kolei, aby wygrywać w internecie walkę o uwagę użytkownika, trzeba mieć dobre słupki z zasięgami. Ale żeby mieć dobre słupki, trzeba zwracać się do mas. Mieć „bierzące informacje“ i „dołanczać filmiki“ (cytaty pochodzą z pytań otwartych badania*). Czy internet oznacza tylko śmierć prasy, czy także śmierć informacji?

Szybko, natychmiast, już!

Wraz z GG Network S.A* (wspólne badanie autorki tekstu i GG S.A.) zapytaliśmy internautów o to, gdzie i jakich informacji szukają oraz jakie medium wybierają do śledzenia wydarzeń o sytuacji w kraju i na świecie.

Badanie potwierdza mroczną, tytułową wizję Bernarda Pouleta, autora książki „Śmierć gazet i przyszłość informacji”. O ile jednak Poulet drży nad losem prasy drukowanej, ja drżę nad losem informacji w ogóle oraz nad jej jakością.

Według badania, zdaniem 42 proc. użytkowników, najbardziej wiarygodne informacje znajdują  się w internecie (24 proc. telewizja, 21 proc. prasa, 13 proc. radio). Ciekawszych wniosków dostarczają jednak odpowiedzi z otwartego pytania – dlaczego?

Oprócz wymienionych już „dołanczanych filmików“, uwagę zwraca szybkość, która pojawia się w większości argumentacji. Nasze nieustanne podłączenie do internetu, sieć mobilna oraz darmowe Wi-Fi sprawiają, że chcemy być o wszystkim informowani natychmiast. To szybkość jest wyznacznikiem wiarygodności. To szybkość jest przypieczętowaniem jakości.

Jak zauważa Zygmunt Baumann, surfowanie w internecie ma znaczenie dosłowne. Ślizgamy się. Nie wchodzimy głębiej, nie czujemy potrzeby pogłębionej analizy treści. Ba, nie czujemy potrzeby czytania dłuższych tekstów, czy też tekstów publicystycznych.

Surfowanie, nawiązując do Nicholasa Carra, autora książki „Płytki umysł”, odbywa się na bardzo płytkich wodach. Carr uważa bowiem, że internet jest winowajcą płycizn naszego umysłu. „Wszystko jedno, czy jestem przed komputerem, czy nie, mój mózg oczekuje, że będę mu dostarczał informacji w cząstkach – tak jak to robi sieć”– twierdzi Carr.

Badanie GG Network potwierdza, że najstrawniejszą informację dla użytkownika internetu podają ogólnoinformacyjne portale, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Serwisy w stylu „dla każdego coś miłego“.

Jako źródło informacji o sytuacji politycznej oraz ekonomicznej najczęściej podawane przez badanych użytkowników są:

  • onet.pl,
  • gazeta.pl,
  • interia.pl.

Serwisy bankier.pl oraz money.pl zostały najrzadziej wskazane spośród listy wymienionych w ankiecie.

Jak czytamy? W ogóle

Jakob Nielsen, guru użyteczności stron internetowych, na pytanie jak czytamy, odpowiada krótko – w ogóle. Zdaniem Instytutu Nielsena najważniejszą zasadą tworzenia tekstów internetowych jest… pisać krótko.

Śmierć papieru entuzjaści nowych technologii przypisują internetowi i nowym nośnikom informacji. Sami użytkownicy – co potwierdza badanie GG Network – również chętniej sięgają po informacje do internetu.

43 proc. deklaruje, że sięga po informacje o sytuacji politycznej w kraju codziennie (21 proc. 2-3 razy w tygodniu, 19 proc. raz w tygodniu). Dziś, kiedy jednym z głównych źródeł czerpania newsów są serwisy społecznościowe, nie są to wcale wysokie wyniki

„Internet jest szybszy“, „informacje aktualizowane są na bieżąco“, „internet jest najbardziej obiektywny“ – takie opinie przeważają w argumentacji przemawiającej na korzyść internetu.

Czy nie jest jednak tak, że nie czytamy prasy i książek, bo czytamy w internecie, a w internecie skanujemy, ślizgamy się i – podobnie jak z zawieraniem znajomości – stajemy się coraz bardziej powierzchowni? Przecież i tak wszystko jest w Google’u. W Google czyli gdzie…? A z drugiej strony ilość informacji, która nas dzisiaj zalewa, sama wymusza w nas pewien deficyt uwagi i mimowolne filtrowanie tego, co chcemy przeczytać.

Kto zabija informację?

Gorąca dyskusja nad „płyciznami umysłu” miała miejsce po ukazaniu się książki Carra. Dołączając do tego Baumanna, mamy płyciznę w płynnej nowoczesności. Świat szalenie zajętych ludzi, którzy cierpią na deficyt uwagi. Powrót do kultury obrazkowej w myśl zasady, że jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów.

Efekt potęgują serwisy społecznościowe, które na pierwszym miejscu stawiają użytkownika. Zaabsorbowani sobą, przeglądamy profile swoje, swoich znajomych (tak, tak, w tej kolejności), dodajemy i usuwamy zdjęcia, piszemy o tym co robimy i gdzie jesteśmy. Istna kultura narcyzmu.

Wszyscy żartują, że jeśli czegoś nie ma na Facebooku, to nie miało wcale miejsca. Nasza codzienność została podniesiona na piedestał, a najprzyjemniejsza czynność w internecie to… zajmowanie się sobą.

Śmierć prasy nie nadejdzie tak szybko. Jeśli jednak pewnego dnia obudzimy się i tradycyjne kioski będą już historią, to nie upatrywałabym winowajcy w internecie. Nowe technologie nie są killerem papieru. Bezsprzecznie zmieniają jednak nasz sposób myślenia, szukania informacji, komunikowania się, a tym samym zmieniają nasze potrzeby.

Zmieniają znaczenie „bycia poinformowanym”. Killerem papieru, tradycyjnego dziennikarstwa, reportażu i szeroko rozumianej publicystyki jest… nasza nieuważność i brak potrzeby czytania. Brak analizy i refleksji. Świat zajętych ludzi, w którym nikt nie ma czasu. Nie ma czasu dla siebie, dla innych, a co dopiero na czytanie…

*Badanie zrealizowane na ogólnopolskim panelu badawczym ARIADNA prowadzonym przez GG Network S.A. w ramach projektu GG Opinion wśród polskich użytkowników internetu. Struktura póby tożsama ze strukturą polskich internautów (N=519) ze względu na wiek, płeć, wykształcenie i wielkość miejscowości zamieszkania oraz korzystanie z największych komunikatorów i portali. Lipiec 2011.